Moje Ad rem do pewnego komentarza, pod moim artykułem pt. ,,Ukrainizacja Gdańska""
W swoim artykule pt. ,,Ukrainizacja Gdańska'' napisałem, że "obecny, lewicowy kanclerz Niemiec Olaf Scholz, już otwarcie mówi o ewentualnej rewizji granic z Polską, jeśli ta nadal będzie żądać od Niemiec reparacji wojennych."
W jednym z komentarzy zamieszczonych pod moim artykułem, który opublikowałem na portalu neon24.org, jeden z komentatorów, podpisujący się nickiem ,,Przeciw'', odnosząc się do moich słów dotyczących kanclerza Olafa Scholza, napisał iż:
,,Rzetelne media już dawno informowały o błędnym tłumaczeniu słów kanclerza. Ale czegóż wymagać od putipropagandzisty...''
Tak więc oprócz zarzutu braku rzetelności, awansowałem również, nie pierwszy zresztą już raz do roli putinowskiego propagandzisty, za słowa mówiące o tym, że obecny lewicowy kanclerz Niemiec, w swoich poglądach dotyczących sprawy granicy z Polską, absolutnie niczym nie różni się od wszystkich swoich poprzedników i jest takim samym rewizjonistom w tej kwestii, tylko robi to w sposób bardziej zawoalowany.
Jakie natomiast ,,rzetelne'' media miał na myśli mój oskarżyciel w sprawie wypowiedzi kanclerza Olafa Scholza, tego już mój adwersarz już nie objawił. Bo jeśli są nimi takie media, jak der onet, interia, wirtualna polska Adama Michnika, TVN i im podobne, to gratuluję poczucia humoru.
Dlatego też w odpowiedzi ze swojej strony, proponuję mojemu szanownemu adwersarzowi, lekturę znakomitego tekstu dr. Rafała Brzeskiego, zatytułowanego ,,Stare książki wrogiem Scholza'', w którym dr. Brzeski świetnie tłumaczy w sposób bardzo prosty, jasny i zarazem bardzo klarowny, jakie to nierewizjonistyczne poglądy na temat prawnych aspektów granicy z Polską ma kanclerz Scholz i reszta niemieckich polityków. Z artykułu dr. Rafała Brzeskiego wyłania się bowiem zaskakująca analiza, że jest on w myśl logiki mojego adwersarza, chyba jeszcze większym putinowskim propagandzistą, niż moja skromna osoba, bo pisze on o rzeczach, które fanatycznym wyznawcą PiS, PO, i reszty lewactwa, nadal nie mieszczą się w ich ciasnych główkach. A szczytem wszystkiego jest to, że tekst ten ukazał się na skrajnie pro pisowskim portalu niepoprawni.pl
A oto pełny tekst artykułu dr. Rafała Brzeskiego:
Kanclerz Niemiec Olaf Scholz stwierdził przed kilkoma dniami: “nie chciałbym, żeby jacyś ludzie szperali w książkach historycznych”. Jako przekorny Polak natychmiast zacząłem grzebać w bibliotece.
Scholz ostrzegał, aby nie szukać “rewizji tego, co zostało ustalone” i wyjaśnił, że chodzi mu o granicę polsko-niemiecką uznaną “raz na zawsze” w układach “które wynegocjował Willy Brandt i inni”. Miał na myśli układ, który kanclerz Willy Brandt podpisał z premierem PRL Józefem Cyrankiewiczem w grudniu 1970 roku oraz dwustronny traktat graniczny z 1990 roku.
Kanclerz doskonale wie co to jest niemiecki rewizjonizm. Jego pokolenie uczyło się w szkole z podręcznika, którego autor pisał, że “Polacy i Rosjanie rozgościli się na niemieckim wschodzie tak, jakby to był ich własny teren państwowy” wskutek czego “zniszczono wysiłki ośmiusetletniej działalności kolonizatorskiej” Niemców.
W życiu politycznym, po szkolnej edukacji, Scholz mógł zapoznać się z orzeczeniami najwyższej w Niemczech instancji interpretującej ważność aktów prawnych (w tym układów międzypaństwowych), czyli Federalnego Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe. Z licznych orzeczeń wydanych na przestrzeni dziesiątków lat, podobnie jak z wyszperanych w archiwach oświadczeń niemieckich polityków wyłania się klarowny obraz prawno-politycznego stanowiska Bundesrepubliki: niemiecka Rzesza istnieje w granicach z 31 grudnia 1937 roku, po wschodniej stronie Odry i Nysy znajdują się “tereny wschodnioniemieckie” zaś linię graniczną opisaną w polsko-niemieckim układzie z 7 grudnia 1970 roku można zrewidować i przesunąć pod warunkiem nie stosowania siły lub groźby jej użycia. Trzeba tylko cierpliwie tworzyć odpowiedni klimat i okoliczności. (więcej tutaj
Przykładem tworzenia takiego klimatu i okoliczności mogą być choćby ujawnione konszachty między władzami województwa zachodnio-pomorskiego z marszałkiem Olgierdem Geblewiczem a kierownictwem landu Meklemburgia Pomorze-Przednie pod wodzą Manueli Schwesig jawnie współpracującej z Rosją. Schwesig jest politykiem rządzącej w Berlinie partii SPD, a jak oceniał Geblewicz, polityk PO z pierwszej półki, współpraca była “regularna i ścisła”. Jej celem było tworzenie “projektów, które wnosiłyby naszą współpracę na wyższy poziom”. Przed dwoma laty Schwesig i Geblewicz planowali wspólną “aglomerację polsko-niemiecką” miast Passewalk i Schwedt “ze stolicą w Szczecinie” o czym donosił dziennik "Nordkurier", największa gazeta północno-wschodnich Niemiec, według której Szczecin powinien "oddychać oboma płucami - polskim płucem i niemieckim”.
Jeszcze lepsze warunki dla tworzenia klimatu i okoliczności ma Gdańsk. W Umowie poczdamskiej zapisano, że “ostateczne ustalenie” statusu “obszaru byłego Wolnego Miasta Gdańska” powinno być “odłożone do konferencji pokojowej”. Do tego czasu ziemie te znajdować się będą “pod zarządem państwa polskiego i w tym celu nie powinny być uważane za część radzieckiej strefy okupacyjnej w Niemczech.” Tak pisał w 1946 roku wybitny znawca prawa międzynarodowego Alfons Klafkowski na łamach Przeglądu Zachodniego. Umowa poczdamska, która określiła dokładnie formę okupacji Niemiec, niestety nie określiła formy wykonywania polskiego zarządu “obszaru byłego Wolnego Miasta Gdańska”, a konferencji pokojowej jak nie było, tak nie ma.
Układ zgorzelecki między Polską a NRD o “wytyczeniu ustalonej i istniejącej granicy” z lipca 1950 roku nie wspomina słowem o Gdańsku. Podobnie akt o wytyczeniu granicy ze stycznia 1951 roku. Również układ między PRL a RFN z grudnia 1970 roku, o którym wspominał kanclerz Scholz. Traktat z 1990 roku powtarza niemal literalnie postanowienia układu z 1970 roku. Wszystkie międzynarodowe akty prawne piszą o granicy na Odrze i Nysie, ale nie wspominają o statusie Gdańska. Jedynie Umowa poczdamska wspomina o obszarze “byłego” Wolnego Miasta. Traktat z 1990 roku stwierdza ogólnie, że obie strony “zobowiązują się wzajemnie do bezwzględnego poszanowania ich suwerenności i integralności terytorialnej”, ale…traktat ten nie dotyczy obszaru Wolnego Miasta Gdańska, które nie było częścią terytorium Niemiec, lecz osobnym tworem traktatu wersalskiego.
Tymczasem środowisko zamieszkałych w Niemczech obywateli byłego Freie Stadt Danzig utworzyło w listopadzie 1947 roku, istniejącą do dziś, Radę Gdańska pełniącą rolę rządu Wolnego Miasta Gdańska na wychodźstwie. Ten samozwańczy rząd ma swoją siedzibę w Berlinie, uznaje oryginalną konstytucję Wolnego Miasta z listopada 1920 roku a 36 członków Rady Gdańska wybieranych korespondencyjnie przez dawnych gdańszczan i ich potomków stawia sobie za cel odzyskanie suwerenności Freie Stadt Danzig. W korespondencji z ONZ radni domagają się oficjalnego uznania Rady Gdańska, przywrócenia Wolnego Miasta oraz deportacji Polaków z zajętego - ich zdaniem - bezprawnie terytorium. Argumentują, że powołane 103 artykułem traktatu wersalskiego Wolne Miasto zostało nielegalnie włączone do terytorium Polski, bowiem zadecydowały o tym strony inne niż te, które w Wersalu podpisały traktat, a więc pozbawione mocy zmienienia jego postanowień.
Kwestionowany status prawny Gdańska daje rozliczne możliwości kreowania “klimatu” o szerszym zasięgu niż osiedle Wolne Miasto, hotel Wolne Miasto, ławeczka pamięci oficera Waffen SS Güntera Grassa i troska gdańskiego ratusza o architektoniczne pamiątki po Freie Stadt Danzig lub naklejki na samochód “DA Wolne Miasto Gdańsk-Freie Stadt Danzig”. Hipotetycznie istnieje przecież możliwość nawiązania kontaktów radnych obecnie zarządzających miastem z członkami Rady Gdańska na wychodźstwie. Na przykład dla troski o poprawność studiów historycznych. Nie brakuje w Europie polityków, którzy z entuzjazmem przyklasnęliby takiemu pojednaniu.
Tak więc najpierw klimat, w którym mogą swobodnie “oddychać oba płuca”, potem współpraca samorządów, potem wspólne projekty infrastrukturalne jak na przykład połączenie w jedno systemów ciepłowniczych Słubic i Frankfurtu nad Odrą w marcu 2015 roku. Zadekretowaną przez samorządy fuzję przeprowadzono w ramach kulturowo-społecznego konceptu zwanego Słupfurtem”, czyli miasta, gdzie mówi się polsko-niemieckim wolapikiem witając przyjezdnych: „Szanowni Damen und Panowie, herzlich witamy in Słubfurt, einer Stadt, które liegt auf polskiej und deutscher stronie“ Odry. To nie śmiech, to rzeczywistość. Niemiecka tuba państwowej propagandy, czyli Deutsche Welle, kreśliła w 2015 roku sielankowy obraz, kiedy “w zimie ciepło z Niemiec dogrzeje Słubice”. Zobaczymy jak ta idylla sprawdzi się tegorocznej zimy.
Kolejnym etapem w tym procesie konwergencji może być wspólny samorząd złożony z polskich i niemieckich radnych, a potem referendum w sprawie… Referenda są ostatnio w modzie jak plebiscyty po pierwszej wojnie światowej. Wówczas wyniki akceptowała Liga Narodów, teraz przyklepie je Komisja Europejska i Europarlament a zatwierdzi TSUE. Pełzająca integracja w procesie federalizacji Unii Europejskiej, w której zamiast suwerennych państw będzie jedno państwo federalne ze sterownią w Berlinie i rządem centralnym w Brukseli.
Wizja transgranicznego polsko-niemieckiego zarządzania miastami ma też istotny w aktualnej sytuacji wymiar militarny. Szczecin i Gdańsk to porty, którymi w razie napięcia na wschodniej flance NATO może szybko i wygodnie dotrzeć wsparcie logistyczne dla jednostek wojskowych Sojuszu Atlantyckiego. Widząc jak Berlin sabotuje pomoc dla walczącej Ukrainy wspólne administracje nie gwarantują płynnego przepływu wojskowego zaopatrzenia i wszelkie koncepcje wspólnych polsko-niemieckich samorządów w Szczecinie, Gdańsku, Słubicach i gdzie indziej powinny być postrzegane negatywnie.
I jeszcze jedno, a mianowicie... Zgodnie z werdyktem Federalnego Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe z dnia 31 lipca 1973 roku (sygnatura akt: 2 BvF 1/73), w którym stwierdzono, że: „Rzesza Niemiecka przetrwała klęskę 1945 roku i nie upadła ani z chwilą kapitulacji, ani wskutek sprawowania w Niemczech obcej władzy państwowej przez sojusznicze mocarstwa okupacyjne, ani później”. Wynika z tego orzeczenia Trybunału w Karlsruhe również to, że III Rzesza Adolfa Hitlera trwa nieprzerwanie nadal, gdyż w niemieckim porządku prawnym Federalny Trybunał Konstytucyjny jest sądem ostatniego słowa i według konstytucjonalistów jego orzeczenia nakładają rygory i tworzą ramy, których ani urzędnicy rządowi, ani politycy, ani parlament nie mogą przekroczyć.Jeżeli więc zdaniem najwyższego trybunału Rzesza Niemiecka nadal istnieje, to dla nas, Polaków, istotne jest pytanie, jakie są jej granice? Tu trybunał nie zostawia żadnych wątpliwości. W orzeczeniu z 4 maja 1955 roku jasno stwierdził, że „Republika Federalna Niemiec jest identyczna z Rzeszą Niemiecką w jej granicach z 31 grudnia 1937 roku”.
Co zatem z tego faktu wynika? Ano mianowicie to, żew artykule pierwszym podpisanego 7 grudnia 1970 roku w Warszawie polsko-niemieckiego układu ustalono, że „istniejąca linia graniczna… od Morza Bałtyckiego bezpośrednio na zachód od Świnoujścia i stąd wzdłuż rzeki Odry do miejsca, gdzie wpada Nysa Łużycka, oraz wzdłuż Nysy Łużyckiej do granicy z Czechosłowacją – stanowi zachodnią granicę państwową” Polski. Mimo to rezolucja wszystkich frakcji Bundestagu z 17 maja 1972 roku pomija ten kluczowy element układu, stwierdzając, że zobowiązania przyjęte przez RFN nie stwarzają żadnej podstawy prawnej dla istniejącej granicy. Rezolucja nie uznaje też terytorialnego status quo, ograniczając treść układu do wyrzeczenia się siły i groźby jej użycia. Opisaną w układzie granicę uznano w rezolucji za „ważne elementy modus vivendi”, czyli tymczasową prowizorkę.
Stanowisko wszystkich partii reprezentowanych w Bundestagu „przyklepał” Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe orzeczeniem z 7 lipca 1975 roku, które wyjaśnia, że postanowienia terytorialne polsko-niemieckiego układu z 7 grudnia 1970 roku należy rozumieć nie jako uznanie granicy, ale jako zobowiązanie do wyrzeczenia się siły dla ewentualnej rewizji linii granicznej.
Konsekwencją tych dokumentów było zakwalifikowanie układu w niemieckiej doktrynie prawnej jako tak zwanego układu politycznego, czyli w praktyce niewiążącego i niezmuszającego Republiki Federalnej do zmiany swoich celów strategicznych, które dotyczą również „terenów wschodnioniemieckich po drugiej stronie Odry i Nysy”. Tak stwierdził w styczniu 1983 roku ówczesny minister spraw wewnętrznych Friedrich Zimmermann.
Reasumując, prawno-polityczne stanowisko Bundesrepublik: niemiecka Rzesza istnieje w granicach z 31 grudnia 1937 roku, po wschodniej stronie Odry i Nysy znajdują się „tereny wschodnioniemieckie”, zaś linię graniczną opisaną w polsko-niemieckim układzie z 7 grudnia 1970 roku można zrewidować i przesunąć pod warunkiem nie stosowania siły lub groźby jej użycia. Trzeba tylko cierpliwie tworzyć odpowiedni klimat i okoliczności.
Podsumowując znakomitą analizę dr. Rafała Brzeskiego w jego dwóch artykułach z portalu niepoprawni.pl i Tygodnika Solidarność, nasuwa się bardzo proste stwierdzenie, którego nijak nie mogą sobie przyswoić fanatyczni wyznawcy PiS i pozostałych grup przestępczych okrągłego, kanciastego mebla z Magdalenki, że... Niemcy zawsze i to z całą świadomością tego faktu, zawsze podpisywali każde układy, o których wiedzieli z góry, iż są tyle warte co papier na którym były spisywane, i które tak naprawdę nigdy do niczego ich nie zobowiązywały. I takimi traktatami bez żadnej dla nich wartości, o których wiedzieli i to od samego początku, że do niczego one ich również nie zobowiązują, były porozumienia z Polską zawarte w 1970 i 1990 roku.
Tylko my Polacy nadal się ekscytujemy, czymś o czym sami Niemcy śmiejąc się w kułak, po cichu mówią między sobą, że tylko skończeni głupcy mogą się z czegoś takiego cieszyć.
Tak więc w aspekcie formalno - prawnym Rzesza Niemiecka, a tak naprawdę III Rzesza Adolfa Hitlera istnieje nadal i ma się bardzo dobrze. Pod inną maską i w trochę zmienionym makijażu, ale wciąż trwa. I niczego nie zmieniło pod tym względem, wbrew rojeniom różnych internetowych mędrków, kierujących się emocjami, a nie rozumem i logiką, podpisanie przez najwyższe dowództwo Wehrmachtu, wobec aliantów zachodnich i Armii Czerwonej, aktu bezwarunkowej kapitulacji w dniach 8 i 9 mają 1945 roku, gdyż dotyczył on, tylko i wyłącznie poddania się wobec sprzymierzonych, niemieckich armii i tym samym zakończenia działań wojennych i niczego więcej.
Zresztą akt ten nie mógł się odnosić do niczego innego, niż kwestia kapitulacji i zakończenia działań zbrojnych, gdyż zarówno dowództwo niemieckie, jak i strony zwycięskich stron sprzymierzonych, nie miały żadnych prerogatyw, by móc decydować o czymkolwiek innym, poza podpisaniem tego porozumienia, a już na pewno nie w kwestiach prawnych, dotyczących kształtu dalszej państwowości Rzeszy Niemieckiej, gdyż żadni generałowie, nigdy nie posiadali takich plenipotencji swoich rządów i nigdy takowych mieć nie będą. Gdyż są tylko i wyłącznie dowódcami swoich armii, postawionymi na ich czele przez rządzących polityków, którzy nawet nie mają prawa decydować o szeroko pojętych kwestiach wojskowych, a nawet militarnych. Bo nawet, o ironio i na to nikt im nie pozwoli, albowiem o takich newralgicznych sprawach również decydują za nich w zaciszach swoich gabinetów, tylko i wyłącznie starsi i mądrzejsi, a nie głupie i bezmyślne trepy, których używa się w sprawach zagranicznych, jak się był o nich kiedyś, bardzo trafnie wyraził Henry Kisinger, których przykładami takich właśnie wojskowych, jakich miał na myśli sekretarz stanu w rządzie prezydenta Nixona, są u nas w Polsce np. tacy generałowie, jak Skrzypczak, Polko, Bieniek, oraz obecny szef sztabu polińskiej, operetkowej armii, generał Andrzejczak. Żaden z nich nie ma i nigdy nie będzie miał nic do gadania w jakichkolwiek poważnych decyzjach dotyczących armii i ewentualnych przyszłych działań wojennych, bo nie są od tego, tylko od bezdyskusyjnego wykonywania poleceń, choćby najbardziej absurdalnych, które dostają, w zalakowanych kopertach z napisem... Wykonać. Tych kwestii nie rozstrzygały także sprawy okupacji powojennych stref Niemiec i podziału ich na dwa różne państwa, ani także zjednoczenie obu tych sztucznych tworów w jeden organizm w 1991 roku, przez zwycięskie strony drugiej wojny światowej.
Jedynym bowiem organem, mogącym posiadać tego rodzaju prawne prerogatywy o podejmowaniu ostatecznych, prawomocnych ustaleń o kształcie, powojennej, niemieckiej państwowości, mogła być tylko i wyłącznie międzynarodowa konferencja pokojowa, która nigdy się jednak nie odbyła i już nigdy się nie odbędzie. Dlatego III Rzesza przetrwała te wszystkie historyczne zawirowania i na chwilę obecną wyszła z nich wszystkich zwycięsko. A, gdy doczeka wreszcie pewnego dnia końca, trwającej do dziś kurateli nad sobą, swego jankeskiego nadzorcy zza wielkiej wody, wtedy znów stanie się światową potęgą, zarówno gospodarczą, ekonomiczną, jak i militarną, do czego właśnie konsekwentnie dąży, dołączając do elitarnego klubu globalnych graczy, rozdających karty o życiu i śmierci całych państw i narodów, a na kontynencie Europejskim, obok Rosji, będzie jedynym ,panującym niepodzielnie nad całą Europą zachodnią i środkową, tak jak miało to miejsce w całym okresie dwudziestolecia międzywojennego, a także i wcześniejszym, czy to się komuś podoba, czy nie.
Światowy, czarci pomiot musiałby grać ponownie na Niemcy - jak to było
u zarania III Rzeszy. Jest to możliwe wtedy - kiedy dla światowego, czarciego pomiotu Chiny a nawet cała Azja staną się - be! Z drugiej strony nie jest to już ta sama Azja - te same Chiny - jakie były one w czasie krzepnięcia III Rzeszy. Ponadto mamy intensywny proces wyniszczania Białej Ameryki i równolegle Białej Europy a szkód poczynionych takim działaniem nie da się szybko odrobić - bo to trwa już wiele dziesięcioleci. Wniosek? Reaktywacja IV Rzeszy w takiej sile - jaka była III Rzesza nie jest możliwe w takim czasie w jakim rodziła się III Rzesza. Natomiast w dłuższym czasie taki projekt może zdechnąć sam od siebie - a i Azja nie będzie się temu przyglądać z założonymi rękami.
Światowy, czarci pomiot musiałby grać ponownie na Niemcy - jak to było#demonkracja
Ależ ta kwestia jest juz rozstrzygnięta w Forecast 2025 Deagel.com gdzie populację Niemiec oszacowano na zaledwie 28 mln z obecnych 82 mln. Tak więc ta konferencja z była III Rzeszą nie odbędzie się z tej prostej przyczyny, że III Rzeszy praktycznie juz nie będzie ... KST
Światowy, czarci pomiot musiałby grać ponownie na Niemcy - jak to było#demonkracja#KST
Na poliniakow wystarczy te 25 milionów Niemców, bo poliniakow, pozostanie w takim przypadku z pół miona, czyli tyle ile Szoszonow rezerwacie. Więcej na pewno nie, bo poliniacy w 90% to najupsza nacja pod słońcem. Poza tym ci Globaliści w swoich planach zapominają, że jest jeszcze Bóg na niebie.
Światowy, czarci pomiot musiałby grać ponownie na Niemcy - jak to było#demonkracja#KST
Oby to się stało, zresztą mam ze swojego okna widok na tą III rzeszą, co prawda kiedyś zrusyfikowaną ale jednak. Mamy jaskółki w grze w szachy na światowym poziomie tylko, że tzw. politycy na Polskiej ziemi grają ledwo w warcaby, ale to insza inszość, najlepsi są ci tzw. generałowie niczym Buster Keaton.
Dokładnie. Niemców należy uczyć respektu do innych nacji, dla ich własnego dobra. Inaczej oni nigdy nie dojrzeją do zrozumienia stanowiska drugiej strony. Nigdy nie należy szukać u Niemców uznania i zawsze widzieć w polityce niemieckiej podstęp. Dzieje się to dla tego tak, ponieważ struktura kulturowo-cywilizacyjna niemieckiego szpiku kostnego jest takiej prymitywnej natury, że gardzą oni nacjami o cywilizacji zbudowanej na motywacjach etycznych, i uważają je za poddane.
Nie wiem jak Pan ,ale ja parę lat przemieszkałem w Niemczech i zauważyłem ,że mają tylko wtedy respekt do Pana jeżeli się jest sławnym ,silnym i bogatym. Inaczej było w NRD ,tam już od dziecka wybijano im poczucie wyższości ze łba.
To co się dzieje w Gdańsku to jawne przejmowanie miasta drobnymi kroczkami. To jawna zdrada narodowa włodarzy Gdańska i ich zaplecza politycznego. a tak się dziej od lat.
Jak widać solidaruchy przesrały Polskę oddając władzę nad Polską obcej, wrogiej agenturze którą sami wypromowali do rządzenia w Polsce. Kto dzisiaj obroni Polskie granice ? na pewno nie, rozbrojeni na rzecz banderowców i pozbawieni władzy we własnym kraju, Polacy.
Jedyne wyjście wywalić solidaruchów od władzy w Polsce na wszystkich szczeblach władzy i oddać władzę w Polsce w ręce Polaków. Solidarność powinna zostać uznana za organizacje agenturalną i wrogą Polsce i potraktowana zgodnie z jej działaniami oraz powiązaniami.
W Niemczech tacy urzędnicy albo w anclu albo na długotrwałym Arbeitlosegeld. W USA Leavenworth na dożywociu. W Rosji to nawet nie wiem, czy na białych niedźwiedziach, czy kolonii karnej, czy parę tygodni aresztu czy jednak samobójstwo. ... --------- To kategoria zdrady stanu. Możliwa tylko na obszarach całkowicie skolonizowanych.
Czy Polacy się na to zgodzili? NIE! Czy zgodzili się na zamordowanie 200 tysięcy obywateli? NIE! Czy zgodzili się na obozy zagłady? NIE! Czy Polacy mieli/mają na to jakiś wpływ? NIE! Wiec proszę nie obwiniać wszystkich Polaków za zbrodnie konkretnych decydentów.
Ma Pan link do odginanej mowy Olafa Scholza dotyczącej sugestii rewizji granic? Interesuje mnie w jakim środowisku i w jakim kontekście Scholz to powiedział. Cenie sobie Brzeskiego, ale czasami za mocno kieruje się on faktami historycznymi i wyciąga z nich za bardzo radykalne wnioski.
Czepili się Scholza (chociaż nie jest postacią z mojej bajki) i jednocześnie zapomnieli o tym ,że po 1989 stale podważają ustalenia ładu Jałtańskiego i negują istnienie PRL-u.
1. We wrześniu 1939 roku zarówno Senat WM Gdańska jak i Reichstag podjęły uchwały o włączeniu obszaru WM Gdańska w skład III Rzeszy. Komisarzowi Ligi Narodów dali 2 godzin na "wy*****laj. --------- W tym stanie prawnym nie było potrzeby traktowania Gdańska jako odrębnego podmiotu prawa międzynarodowego na konferencji w Poczdamie, zatwierdzającej sprawy dotyczące Niemiec po II WŚ. Gdańsk stał się z własnej woli częścią Niemiec i poniósł tego kosekwencje. Wszelkie jakieś rady Gdańska na wychodźstwie mogą być tylko kółkami wzajemnej adoracji bez jakiegokolwiek znaczenia prawnego. Szkoda nawet czasu na poważne traktowanie bełkotu w tej sprawie. ======= 2. Jest bespornym faktem, że ostatnie postanowienia o uznaniu granicy między Polską i Niemcami zawierają postanowienia stanowiące otwartą furtkę dla rewindykacji Niemców. Bodaj punkt 5. traktatu mówi, że traktat nie zawiera postanowień dotyczących obywatelstwa i spraw majątkowych. W tym obszarze są sprawy nieuregulowane i uregulowane jak należy. Np. z obywatelstwem, choć też nie do końca. W sprawach majątkowych podobnie. Wiele indywidualnych spraw jest uregulowanych i przeciwnie. Sprawą majątkową są na pewno reparacje a to jest już sprawa zbiorcza, czyli na poziomie państw. Przy tym własność niemiecka państwowa na tych terenach w ogóle nie może być brana pod uwagę, z racji decyzji zwyciężców II WŚ o zamianie terenów wschodnich Polski na tereny Niemiec na północy i zachodzie Polski. ========== Podsumowując: Niemcy indywidualnie mają prawo do dziedziczenia swojej własności na tzw. Ziemiach Odzyskanych, mają swobodę w wyborze obywatelstwa. Niemcy jako państwo nie mają żadnych praw rewindykacyjnych. A już "senat" czy "rada" byłego WMG może sobie jedynie w operetkach występować, ku uciesze gawiedzi.
"Wolność#werka1321#Lemański#werka1321 Na partię rządzącą NIE zagłosowało około 76% wszystkich uprawnionych do głosowania. To znaczy że większość Polaków nie popiera tego co robi rząd.
57% uprawnionych do głosowania w ogóle nie ma swojego reprezentanta w sejmie.
Więc o jakiej zgodzie Polaków mówimy?"
Ponadto ustój demokratyczny jak i pozostałe to mit.
Jedyny ustrój doskonały zawiera się w 10 życzliwych radach.
Niemcy faktycznie od ca. dwustu lat bardzo nie lubią historii. Dla czego? To wymaga osobnego zajęcia się tym pytaniem. Jeśli chodzi o polskość pomorza zachodniego i wschodniego to niemiecki naukowiec jeszcze długo przed I Wojną Światową napisał ciekawy raport w tej sprawie. Bardzo znany i uznany naukowiec, którego nazwiskiem są do dzisiaj nazywane ulice i szkoły. Kiedyś grzebiąc w niemieckim archiwum natknąłem się na sprawozdanie tego naukowca z 1846 roku napisane w staroniemieckim języku, w którym ten naukowiec opisuje jak łatwo było zniemczyć polską ludność zamieszkującą pomorze zachodnie i dosłownie jak trudny ten proces był na Śląsku i zakończył się fiaskiem. Postaram się znaleźć, te sprawozdanie, w którym dokładnie opisane jest jaka ludność była tam tubylcza, co jedli, jak się ubierali, jakie mieli włosy i rysy warzy i co znajdowało się w ich chatach i….
Szwindel niemiecki znany jest na całym świecie.#StanW
A myśli Pan ,że teraz będzie trudno (zniemczyć) ? Początkowo wprowadzą dwa języki urzędowe ,a w niektórych rejonach nawet trzy,by po czasie pozostał już tylko jeden ten właściwy.Ciekawe jaki będzie podział na współczesnej Volksliście ? Pewnie ci z korzeniami i urodzeni np.na Dolnym Śląsku będą najwyżej ? A ci z dolnego miejsca dostaną opaski,by się nie mogli zlać z tłumem ?
Autor *5 Gratuluje podjecia kolejnego i bezblednie trafionego tematu
Gratuluje podjecia kolejnego i bezblednie trafionego i aktualnego od poczatkow III RP oraz podstepnego utrwalania wladzy postmagdalenki w naszej Ojczyznie ! Szacun ! Jako Gornoslazak jestem alergicznie wrazliwy na swad prusko-ukranskiej agentury w Polsce szczegolnie na Dolnym i Gornym Slasku. "Dziwnym" trafem agentura ta ostatecznie wyjatkowo skutecznie usadowila sie po dwoch stronach tej samej monety w POPiSie. I mamy tego rezultat..
"Lemański komentarze użytkownika 3 2niedziela, 25 września 2022, 10:40:24 Wolność#werka1321#Lemański#werka1321 Czy Polacy się na to zgodzili? NIE! Czy zgodzili się na zamordowanie 200 tysięcy obywateli? NIE! Czy zgodzili się na obozy zagłady? NIE! Czy Polacy mieli/mają na to jakiś wpływ? NIE! Wiec proszę nie obwiniać wszystkich Polaków za zbrodnie konkretnych decydentów."
A kto im pozwala dzierżyć władzę - jak nie naród polski?
I proszę mi nie mówić lub komukolwiek innemu, co mam robić - chyba, że urojenia wielkościowe?
A kto im pozwala dzierżyć władzę - jak nie naród polski? ------------------------- może to zielone ludziki, albo obce służby? No i oczywiście WY wiekra na to pozwalacie.
niedziela, 25 września 2022, 06:59:29 Wolność A najgorsze, że obóz zagłady zgotowali nam rząd polski - oczywiście przy naszej zgodzie --------------------------------- Kim WY jesteście wierka, że im na to pozwalacie? Kogo WY reprezentujecie?
"Maur 1 0niedziela, 25 września 2022, 18:10:23 Wolność#werka1321#Maur#werka1321 Rząd polski (przymiotnik) byłby złożony z Polaków i reprezentował Polaków pod szyldem państwa Polski w ich interesie. Czy tak jest obecnie?"
A jaki jak nie polski? Problemem jest to, że nas zdradził i tak jak wczesnej wspomniałam - dobra nauczka na przyszłość.
Zdradził? Nie sądzę. Jest lojalny dla swoich. Od wieków. I od wieków o tym wiemy. Nam składa obietnice a nawet przysięgi, które my bierzemy za dobrą monetę. W ich rozumieniu można składać takie przysięgi dla pozoru, by móc realizować swoje interesy. Traktują nas tak jak mówi fundament ich religii. Dlatego dali głupcom prawa wyborcze, dlatego zrównali głos każdego Polaka z obcymi, dlatego wprowadzili taki system ustrojowy. ---------- Oszukał nas na pewno. Tak jak zawsze. I będzie to robił, bo głupców hoduje kolejne pokolenia.
Pierwszy że winien jest Rząd Polski. Co proszę, jaki? Jeśli jest wina w przepranych mózgach, można powiedzieć, braliśmy co dawali lub, nie było wyboru. Jak za PRL. Drugi, nie chodzi wyłącznie o aktualny "Polski". Ten delikatniej, nie tak na chama stosuje taktykę przykręcania i popuszczania śruby. Poprzednie robiły to zbyt wyraźnie i teraz są zbiorowiskiem kozłów ofiarnych. A wszystkie na obcej służbie. Wszyscy idealiści już dawno ośmieszeni lub po weekendzie z "tajemniczym klientem".
kresywekrwi